Trochę frustracji, trochę przemyśleń i rozważań - taki mój mały chaos

Koniec świata AD 2000

Rozmyślając o tym jak wygląda teraz życie w perspektywie osoby na progu dorosłości widzę wiele elementów składających mi się na jeden obraz rzeczywistości:

1) większość ludzi żyje w takim pędzie, że zaczyna zatracać samych siebie

2) człowiek jako istota żyjąca traci na znaczeniu i stał się być może już tylko surowcem

3) mimo postępu w komunikacji między ludźmi ta komunikacja zanika, zamieniając słowa w gęsty i obrazki.

Zawsze porównując to co widzę na co dzień skupiam się na odniesienie do lat 90-tych oraz do tego na co trafiam w różnych mediach i co inspiruje mnie do tych porównań. Dla mnie samego perspektywa jest zapewne mocno zakrzywiona i niepełna w obrazie rzeczywistości tamtych czasów, jednak z sentymentem wracam do wspomnień związanych z dzieciństwem a z każdą nowo odkrytą informacją czy utworem muzycznym czy filmowym pogrążam się w przekonaniu, że chciałbym teraz znaleźć się w takich czasach jak tamte. Być może jest w tym formuła na moje szczęście?

Lata 90-te wyglądają na spokojniejsze, czas płynie wolniej, ludzie spędzają ze sobą pełniejsze godziny i minuty, wspomnienia mimo sepii dają większą głębię, muzyka jest treściwsza, głębsza w swojej treści, unikalna. Filmy dopiero zaczynają iść w stronę przesłanego realizmu wciąż balansując na granicy nieprzerysowanej rzeczywiści i barwnego bujania w obłokach pokazując najróżniejsze wizję przyszłości. Są świetne produkcję z Robbinem Williamsem, który w tamtych czasach był ikoną dobrego samopoczucia. Wreszcie święta, na które na prawdę się czekało i mimo że wiązały się z nerwami to były i tak cieplejsze, ważniejsze, bardziej rodzinne.

A teraz? Kiedy przychodzi jesień, październik i mijają urodziny wiem, że już wkrótce zacznie się kolorowa nagonka na „sprawianie wymarzonych prezentów”. Rok rocznie coraz bardziej przekraczając granice absurdu. W tym roku znów w marketach dali czadu i pokazali „swoje” zniecierpliwienie okresem świątecznym wystawiając pierwsze produkty z aranżacją typowo bożonarodzeniową jeszcze przed 1 listopada. Czy na prawdę nie mogło to poczekać jeszcze miesiąc? Czy ludzie muszą być wpędzania z jednego „eventu” w czasie gdy trwa jeszcze poprzedni?

Lata 90-te w kontekście świąt kojarzą mi się również z komercją, ale o wiele mniej nachalną – początek grudnia i już jako małoletni fanatyk tego co pokażą w tym kolorowym pudle na pilot, wyczekiwałem pierwszej reklamy świątecznych ciężarówek coca-coli – przecież to one wyznaczały czas kiedy zaczynać się miał okres świątecznej atmosfery. To one dbały i przynosiły pierwsze oznaki nadchodzących świąt – nawet śnieg w listopadzie nie miał tak wielkiej siły co jedna krótka reklama, która niczym pierwsza gwiazdka pozwalała zacząć się cieszyć tym najradośniejszym czasem w roku.

I komu to wadziło? Czemu nawet tą „świętość” ktoś przyszedł i zdeptał potrzebując pod tonami reklam o magi świątecznych prezentów i produktów które na pewno lepiej niż coca-cola dadzą tą świąteczną radość?

Dla nikogo i niczego czas się nie zatrzyma, a czas sprawia że wszystko i wszyscy mimo wszystko marnieją, odchodzą i przepadają. Nam jedynie pozostaje dostosować się do rzeczywistości jaka nas została bądź przeć mimo przeciwności tam gdzie widzimy swoje szczęście – każdy swoją drogę przez życie wybrać powinien sam i żyć z dokonanym wyborem nie próbując szukać w innych przyczyny swoich nieszczęść i problemów.

Dodaj komentarz